piątek, 4 marca 2011

01

Dokądkolwiek pójdę w swoim życiu, zawsze mnie znajdziesz. Już dłużej nie mogę uciekać przed sobą. Przed tym co czuję i jak czuję. Jeszcze nie wiem jak, ale w końcu uda mi się znaleźć sposób na to by wyrzucić Ciebie za próg mojego serca, moich myśli i emocji. W końcu kiedyś uda mi się żyć bez Ciebie. Żyć czystym powietrzem. Bez toksycznych wizji, wyobrażeń, emocji. W dnu, w którym uda mi się wyrzucić wszystkie słowa, które przez lata we mnie się gromadziły, mam nadzieję, że znajdę, właśnie w tym dniu, siłę na to by pozwolić sobie odejść od Ciebie. Będzie to piękny dzień, w którym będę umiała dać szansę tym innym osobom, jakie wejdą w moje życie. Będę mogła przywitać ludzi uśmiechem, a może odważę się na nową miłość. Miłość, która nie będzie zimna i samotna, ale ciepła i wzajemna. Nawet jeśli będzie to ledwie wieczorny zefirek, będzie błogosławieństwem, po tym tornadzie jakie mam od Ciebie. 

To miejsce jest po to, bym naprawdę mogła w końcu wyrzucić Ciebie z siebie samej, a kiedy uwierzę, że się to udało wyślę link do Ciebie, abyś mógł przeczytać, jak bardzo mnie dręczysz od niemal dziesięciu lat nie zdając sobie z tego sprawy. Żyjąc daleko i spokojnie beze mnie. Przypominając sobie tylko czasem, gdy masz gorszą chwilę, czy nie wiem co jeszcze. Rzucając mi złudzenie pamięci i ochłap zainteresowania, podsycając moje cierpienie i karmiąc swoje wielkie męskie ego tym, że jest ktoś, kto mimo wszystko żyje właśnie dla Ciebie. 

Jedną mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym uda mi się dorosnąć, w którym emocje będę umiała zastąpić logiką adekwatną do kalendarza. Odczepie od siebie to wszystko co jest dla mnie Tobą. Przez lata pracowałam starannie nad wyidealizowaniem Twojego obrazu. Stawiałam na postumencie, piedestale, niemal na ołtarzu. Teraz, teraz stawiam sobie przed oczyma wizję największego życiowego przegranego i z nim Ciebie personifikuję. W brew pozorom macie ze sobą wiele wspólnego, choć jednocześnie tak nie wiele. To co wspólne wystarczy. Wystarczy bym sumienną pracą logiki pojęła w końcu, że niczym tak bardzo nie różnicie się od siebie: ani wiekiem, ani tytułem, ani sytuacją życiową, ani pociągiem do szkła, może motywem działania i ambicją życiową, ale wszystko inne... macie wspólne, więc to tylko drwina losu, że to właśnie Ciebie pokochałam...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz